piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 8

*Rozdział nie jest ocenzurowany*
Nie wiedziała ile już tak siedzą, w jego towarzystwie czas szybciej płynął. W jego objęciach wszystko było inne, magiczne. Zapomniała już o nie bezpieczeństwie im grożącym. Myślała tylko o nim, czy zawsze go kochała? Zapomniała o bólu i troskach. Siedzieli już tak dobre kilka godzin, zasnęli tuląc się do siebie.
*****
Bartka obudziło słońce świecące mu prosto w oczy. Przeciągnął się i zaczął ręką szukać na łóżku Sophi. Nie było jej, już drugi raz. Wstał, szukał ją po całym mieszkaniu.... Nigdzie jej NIE BYŁO! 'Gdzie on do jasnej cholery jest?'Jeszcze raz sprawdził mieszkanie. Wziął telefon, wybrał jej numer. Po chwili usłyszał dzwonek jej telefonu. Zostawiła go w domu. Poszedł się szybko ubrać, pierwszy raz w życiu nie miał ochoty go ubrać, ale przecież musiał. Bądź co bądź był w pracy. Pojechał w wszystkie miejsca gdzie mogła być. Nigdzie jej nie było. 'Jakim cudem zniknęła?!' Bartosz był załamany, jeszcze wczoraj wieczorem z nim siedziała, rozmawiali, a teraz ? Im dłużej jej nie było tym bardziej się bał. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak bardzo mu na niej zależy. Ile dla niego znaczy! Pojechał jeszcze do banku jej ojca. Pan Kazimierz od razu go przyjął, gdy dowiedział się, że chodzi o Sophie.
-Dzień dobry panie Bartoszu. Nie ma z panem Sophi?
-Nie proszę pana. Nie wiem jak to panu powiedzieć....
-Słucham
-Sophia zniknęła. Wieczorem byliśmy razem a rano gdy się obudziłem nuż jej nie było. Szukałem jej wszędzie.
-O mój Boże -pan Kazimierz zasłabł i opadł na krzesło. Bartek od razu do niego podszedł, podał wodę z automatu stojącym w jego biurze. Otworzył okno, w pomieszczeniu było bardzo duszno- Moje dziecko, moje jedyne dziecko...
-Proszę pana zrobię wszystko by ją odnaleźć.
-Jakbyś czego kolwiek potrzebował, ludzi, broni, pieniędzy, mów. Dam ci wszystko tylko uratuj moją jedyną córkę. Bartosz nic nie powiedział tylko skinął głową. Po spotkaniu z ojcem Sophi pojechał prosto do domu. Łudził się, że może Sophia już w nim jest. Chciał w to wierzyć, chciał by tak było. Jednak jej tam nie było. Czuł jednocześnie strach i gniew. Wszystko z bezsilności. Nic nie mógł zrobić. Z tego gniewu kopnął komodę i zbił stary wazon. Cały czas myślał o niej. Gdzie ona jest, co robi. Był wkurzony, że w tej chwili gdy on siedzi w domu sprawdzając jej telefon, ktoś może robić jej coś złego, co gorsza zabijać ją. Nic ciekawego nie znalazł w jej rzeczach, nic co mogło by się przydać. Poszedł do jej pokoju. Każdy najmniejszy fragment przypominał mu ją. Miał ochotę się upić, ale wtedy jeśli potrzebowała by jego  pomocy nie mógł by jej pomóc. Usiadł na łóżku. Jeszcze wczoraj na nim siedzieli, spali, dziś było puste. Rozpłakał się jak małe dziecko. Nawet nie wiedział kiedy zasnął.
***
W tym samym czasie:
Sophia obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Była związana. Po chwili podszedł do niej ktoś, był zamaskowany. Po jego posturze mogła się domyślić, że jest to mężczyzna.
-Obudziła się księżniczka -ochrypły głos tego kogoś roznosił się po pomieszczeniu. Mężczyzna włączył kamerę. Podszedł do niej odkleił taśmę z ust Sophi i przystawił jej broń do skroni- teraz masz być grzeczna.......

2 komentarze: