niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 6

Gdy Bartek się rano obudził, Sophi nie było obok niego. Przeraził się. Przecież w nocy jeszcze była. Szybko wstał i poszedł do jej pokoju. Tam też jej nie było. Poszedł na dół. Siedziała jak wczoraj w nocy, na parapecie, wpatrzona w widoki za oknem. Uśmiechnęła się do niego.
-Bałem się o ciebie. -powiedział
-Niepotrzebnie, wstałam pierwsza i nie chciałam Cię obudzić. Musimy podjechać do mnie po laptop.
-Zjemy śniadanie i możemy ruszać.
Zjedli szybko śniadanie i znów na chwilę się rozeszli. Bartek był pierwszy na dole. Gdy Sophia schodziła na dół nie mógł przestać na nią patrzeć. Tak cudownie wyglądała w beżowym stroju.
-Nie musiałeś ubierać garnituru
-Musiałem, jestem w pracy
Poszli do garażu, wsiedli do BMW i ruszyli w kierunku jej domu. Całą drogę rozmawiali. Bartek zaparkował kilka metrów od jej domu. Szli w kierunku domu wszystkiemu się przyglądając. Wczorajszego dnia ktoś tu próbował ich zabić. Weszli do tylnymi drzwiami i od razu skierowali się do jej sypialni. Wszystko w domu było przywrócone do góry nogami. Ktoś najwyraźniej czegoś tu szukał. Sophia wzięła swojego laptopa i wtedy Bartek usłyszał tykanie.  Otworzył drzwi na nie dokończony taras.
-Musimy skoczyć.
Nie czekał na jej reakcję. Chwycił ją i skoczyli. Wiedział, że upadną na miękką trawę, ale i tak okrył ją swoim ciałem. Kilka sekund po tym jak skoczyli wybuchła bomba. W ułamek sekundy piękny dom zamienił się w zniszczony budynek. Wylądowali na miękkiej trawie. Z jej beżowego kombinezonu zostały strzępki, tak jak z jego garnituru.  Żyli, to było najważniejsze
-Nic ci nie jest?- spytał
-Nie, a tobie?
-O mnie się nie martw. Jest dobrze
Powoli wstali. Sophia podeszła do niego i go pocałowała. Tego się nie spodziewał. On oczywiście odwzajemnił pocałunek.  Stali tak chwilę. Po czym poszli do auta i odjechali spod resztki jej posesji.
****
Sophi pracowała w pokoju, gdy usłyszała pukanie. Po chwili do pokoju wszedł Bartosz z herbatą.
-Pomyślałem, że będziesz miała ochotę. Pracujesz już kilka godzin.
-Tak, dziękuję ci bardzo.
Usiadł koło niej na łóżku. Objął ją ramieniem i podał filiżankę. Sophia wypiła spory łyk. Bartłomiej spojrzał na ekran laptopa. Pisała Maila do taty.
-Całkiem dobrze sobie radzisz po ostatnich wydarzeniach.
-Tak?
-Oczywiście. Nie jedna dziewczyna na twoim miejscu piszczałaby ze strachu.
-Pochlebiasz mi.
Wziął od niej filiżankę. -To może poczekać-powiedział zamykając laptopa.
Zbliżył się do niej. Zaczęli się całować. Robili to coraz bardziej namiętnie. Sophia czuła jego ciepło, bicie serca. Zamknęli oczy, odpłynęli......
*************************************
Cześć, przepraszam, że dopiero dziś 6 rozdział. Wczoraj wyłączyli prąd i nie miałam jak dać. Miłego czytania ♡

3 komentarze:

  1. Jeju! Jakie kochane! Uwielbiam <3 na serio fajnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Bardzo miło jest mi słyszeć takie pozytywne komentarze, ponieważ były chwile gdy zwątpiłam i chciałam 'uciąć' historię Sophi. Jeszcze raz dziękuję <3 Zapraszam na kolejne rozdziały, które już nie długo się pojawią (pierwszy już dziś)

      Usuń