piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 5


Bartek spojrzał na Sophi, mimo, że była blada była piękna. Podobała mu się, jest inna od wszystkich. Ku zdziwieniu Sophi, zjechał na pobocze i zatrzymał auto. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Pochylił się w jej stronę, zbliżył swoje usta do jej i pocałował ją. Zamknęła oczy, czuła się nieziemsko. Chciała by ta chwila trwała i trwała. Lecz on nagle przestał, odsunął się od niej. 'Co się stało?' pytała siebie. Dopiero po chwili Sophia otworzyła oczy
-Przepraszam -wyszeptał
Ruszyli dalej. Sophia patrzyła na drogę, nie umiała inaczej. Co jakiś czas pocierała górną wargę o dolną. Chciała przypomnieć sobie ten cudowny pocałunek. Jechali dobrze znaną jej drogą. Najpierw przez wiekowy las, później przez ruchliwe centrum. Myślała, że Bartek zawiezie ją do jej ojca, właściciela dużego banku. Zwątpiła, gdy skręcił w boczną uliczkę. Nie wiedziała gdzie jadą. Nie znała tej trasy.
-Gdzie jedziemy? -spytała go
-Mówiłem Ci, musisz być w bezpiecznym miejscu. Zabieram Cię do siebie.
-Ale.... -czy on chciał ją wywieść za granicę? myślała - ty....
-Mieszkałem za granicą? -zaczął, gdy przytaknęła głową, ciągnął dalej- tak, ale wróciłem tu. Mam mieszkanie, kupiłem po powrocie.
Trochę jej ułożyło, lecz wciąż miała obawy. Nie chciała by Bartka spotkał los Karola. Bartek był zbyt ważny, zbyt bliski jej. Nie mogła sobie wyobrazić, że go nie będzie. Że zostanie zabity z jej powodu. Po jej policzku spłynęła łza. Bartek zauważył tę łzę od razu. 'Czemu płacze?' przeszło mu przez myśl. Sophia szybko ją starła, nie chciała by widział jak płacze. Dojechali do jakiegoś białego budynku. Według Sophi za nic nie przypominało to domu czy choćby bloku. Biały budynek nie miał okien ani drzwi. Był po prostu stojącym sześcianem . Tak na początku wydawało się Sophi. Objechali budynek i stanęli z tyłu. Bartek otworzył okno w aucie i pilotem otworzył bramę do parkingu podziemnego. Dwie płyty asfaltowe dosłownie rozsunęły się, ukazując wjazd. Bartek wjechał tam i płyty znów się zsunęły, zamykając wjazd. Sophi wydawało się, że śni. Bartosz zaparkował Mercedesa-Benz M w szklanym pomieszczeniu. Tak można było nazwać wszystkie garaże w tym miejscu. Wszystkie miały ściany ze szkła. Sophia domyśliła się, że ten garaż należy do Bartłomieja. Stało w nim jeszcze BMW x1. W innych garażach też stały drogie auta. Sophia się zamyśliła. Z tego rozmyślania wyrwał ją głos Bartka.
-Jesteśmy
Wyszedł z auta, obszedł je i pomógł jej wysiąść. Wziął jej walizkę. Skierowali się do zakamuflowanej windy. W budynku były tylko 4 mieszkania. Gdy wysiedli z windy, Bartek zaprowadził Sophi do swojego domu. Korytarz również był biały, wszystko tam było białe i ukryte. Gdy byli już w jego mieszkaniu Sophi poczuła się nieswojo. Była w nieznanym dla siebie miejscu. Wszystko tu było inne. Mieszkanie było duże, bardzo duże.  Bartosz oprowadził Sophi po mieszkaniu. Miała pokój obok jego. Ucieszyła się z tego powodu, tylko z nim czuła się bezpiecznie. Chciała by zawsze był obok. Bartek dał jej chwilę by się rozpakowała. Gdy stanął w drzwiach jej serce szybciej zabiło. Zarumieniła się, podszedł do niej i przytulił. Tak bardzo za nim tęskniła.
-Muszę zadzwonić do taty- szepnęła
-Tam jest telefon - wskazał jej ręką
Zadzwoniła do taty. Opowiedziała mu wszystko. Po skończonej rozmowie poszła do Bartka. Obejrzeli razem film i rozeszli się do pokoi. Sophia próbowała zasnąć, ale tylko wierciła się na łóżku. Tak jak Bartek. W końcu zeszła na dół i usiadła na parapecie. Patrzyła na widoki za oknem. Usłyszała kroki, po chwili zobaczyła Bartosza. Był zdziwiony, że nie spała.
-Nie możesz spać?- spytał
-Tak. Boję się
-Nie musisz, jestem obok ciebie. Podszedł bliżej niej. Objął ją. Sophi było z nim dobrze. Tylko z Bartkiem tak się czuła. Miał w sobie.... coś co ją urzekło. Bartek też nie potrafił nienawidzić Sophi. Próbował zachować dystans, przecież był profesjonalistą, ale ona była.... cudowna
-Chodź -wziął ją za rękę i poszli do niego. Zasnęli przytuleni do siebie.....

1 komentarz: