sobota, 26 września 2015

Rozdział 17


Z dedykacją dla Larysy i innych aktualnie chorych :)
Sophia otworzyła szeroko oczy
-O czym ty mówisz?
-O tym co między wami zaszło
-Pomiędzy nami nie doszło do niczego! -dopiero po chwili zrozumiała, ze uniosła głos- Nie ufasz mi?
-Ufam -spojrzał jej w oczy
Wysiedli z auta. Sophia przytuliła się do Bartka, słyszała bicie jego serca i wiedziała, że ono bije dla niej i tylko dla niej. Jego spokojny rytm bicia działał uspokajająco. Przypomniało jej się jak w szpitalu widziała jak walczy, jak walczy o życie. Teraz na szczęście było dobrze, wszystko co złe na razie minęło.
-Chodź, masz jeszcze na twarzy krew
-Lepiej martw się o swoją rękę, malutka -zrobił głupią minę
-Z moją ręką nic nie jest. Nie mów na mnie malutka!
-Oj, malutka -Sophia nadepnęła mu na stopę- zadziorna malutka Sophi-zaakcentował wyraźnie słowo 'malutka'
-Jesteś wyższy tylko o kilka centymetrów, olbrzymie -wytknęła mu język
-Skoro tak... -Bartek stanął wyprostowany i zaczął patrzeć przed siebie- to spójrz mi w oczy
Sophia próbowała różnych sposobów, stawała na palcach, podskakiwała jak najwyżej umie, nawet chciała stanąć na masce samochodu, ale i tak za nic nie była w stanie tego zrobić
-No dobra, wygrałeś -przyznała w końcu zrezygnowana
-Widzisz, ze mną nigdy nie wygrasz -poklepał ją po ramieniu i poszedł w kierunku domu
Po chwili oboje tam byli. Bartosz starym zwyczajem usiadł na kanapie. Sophi zniknęła w łazience i cicho skradła się do niego z wiadrem wody. Wylała je na głowę Bartka, czego wogóle się nie spodziewał.
-Jak nie po dobrocie to po przymusie -zaczęła się śmiać
-O ty! -zaczął ją gonić, a ona rzuciła wiadro za siebie
Uciekała, przeskakiwała krzesła, fotele. biegłą pod stołem. Kilka razy wydawało jej się, że czuje oddech Bartka na swoim karku i jego rękę na swojej. Nagle ni stąd ni zowąd pojawił się przed nią
-Bu! -powiedział cicho
Sophia próbowała biec w tył, ale potknęła się. Bartek jakby to przewidział i ja złapał
-Uważaj malutka -postukał delikatnie w jej czoło -to powinno Ci wybić głupie pomysły na przyszłość -pochylił się nad nią i złożył pocałunek na jej ustach- A teraz czas na pierwszą lekcje strzelania
Wyszli na podwórko i zamknęli w domu psa, by nic mu się czasami nie stało. Bartek po kolei tłumaczył Sophi jak zbudowany jest pistolet. Pokazał jak odbezpieczyć broń. Po części teoretycznej, nadszedł czas na trochę praktyki. Zbliżało się już popołudnie i robiło się coraz ciemniej
-Pamiętaj, żeby nabyć broń i móc z niej prawnie korzystać musisz mieć pozwolenie
-Tak, wiem- uniosła broń do góry- A teraz rączki do góry!
-Sophi nie żartuj sobie
-Nie żartuje
Bartek usiósł ręce w górę i w odpowiednim momencie wytracił jej pistolet z ręki
-Jesteś głupia?
-To miał być tylko żart -próbowała się wytłumaczyć -ja nie...-nie dał jej dokończyć
-Jakoś Ci nie wyszło, kretynko....
********************************************************************************
Cześć! Dzisiaj rozdział w sobotę. Chyba będą się pojawiały częściej, tak poradziła mi koleżanka i jednocześnie kuzynka Lara. No, mam nadzieję, ze się podoba.
Pierwsza kłótnia Bartka i Sophi! Co będzie dalej? Czy ona go zostawi? A może ktoś trzeci się nagle pojawi? Jeszcze dzisiaj pewnie pojawi się druga część PBB
No i kurować mi się choruszki!
Pozdrawiam
Laur_cia



1 komentarz: