sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 24


Z dedykacją dla ekipy Żeromek tv i naszych chłopaków,
którzy w nas nie wierzą, że damy radę ;*

*Następnego dnia*
Sophia obudziła się kiedy Bartek jeszcze smacznie spał. Spojrzała na niego, kolejny raz spał na podłodze. Znowu zadzwonił telefon, tym razem usłyszała:
-Z dwóch sióstr została jedna i zostanie i zero
-Słucham?!
W odpowiedzi usłyszała tylko mroczny i mrożący krew w żyłach śmiech, po czym dzwoniący rozłączył się. Dopiero teraz zauważyła, że obudziła Bartka
-Przepraszam
-Co się stało? -spytał zaspany
-Nic takiego. Tata dzwonił i tyle -okłamała go
Postanowiła, ze nic mu nie powie. Inaczej postawiłby przy niej z 100 żołnierzy, czołg i Bóg jedyny wie co jeszcze. On również wiedział, że ona kłamie. Od razu to rozpoznał, jednak nie chciał się kłócić. Wyjął czarne pudełko i jej podał
-Proszę
-Dziękuje
Otworzyła powoli je i wyjęła z niego czarną sukienkę
-Jejku dziękuje -przytuliła się do niego
-Idź ją ubierz
Po 10 minutach wyszła z toalety ubrana w nią
-Wyglądasz prześlicznie -okręcił ją -i tak apetycznie
-Idź lepiej zjedz  śniadanie a nie baw się w kanibala
Wybuchnął śmiechem
***
Sophia stała przytulona do Bartka, płakała. Właśnie zakopywali trumnę z ciałem jej ukochanej siostrzyczki. Osoby z którą się wychowywała, którą kochała ponad życie, z którą zawsze mogła o wszystkim porozmawiać. Nie wyobrażała sobie, ze mogło by jej nie być na jej ślubie. Nie rozumiała także postawy swojego taty. Widocznie nadal nie rozumiał. On powinien być tu i wygłaszać kilka słów, zamiast niego zrobiła to Sophia. Było jej smutno, tym bardziej, że dzisiaj musieli wracać do kraju. Musiała wrócić do pracy. Gdy przysypali trumnę i wszystkie wieńce były już na grobie jak wszyscy skierowała się do wyjścia, I wtedy niespodziewanie wpadła na Krzysztofa
-Cześć
-Cześć
-Skąd ty tu?
-Przyjechałem do cioci i postanowiłem odwiedzić cmentarz -zdawało jej się, że kłamie - A ty?
-Ktoś zamordował Nici
-Oh, współczuje. Przepraszam, ale muszę już iść. -odszedł
Obserwowała go czujnie. Coś było nie tak. Przecież Krzysiek nigdy nie mówił, ze ma ciotkę w Angli. Jednak swoje przypuszczenia postanowiła zostawić dla siebie. Pojechali z Bartkiem do hotelu i się wymeldowali
-O teraz pan już jej nie niesie? -znowu przywitała ich ulubiona kobieta
-Jeżeli to sprawi pani radość to proszę -przerzucił sobie Sophi przez ramie
-Bartek debilu -uderzyła go
-Też Cię kocham -położył jej rękę na tyłku -do widzenia pani
Kobieta przecierała oczy ze zdziwienia. Pierwszy raz widziała takie coś i takich ludzi
Godzinę później byli już w samolocie
-Kocham Cię,  ale jak jeszcze raz będziesz mnie niósł to Cię zabiję, przysięgam
-Oj, ze mną nie wygrasz. Dobrze to wiesz maleńka
Cały lot się śmiali
-Odprowadzę Cię 
Uśmiechnęła się i wsiadła do auta
-To kto wtedy dzwonił?
-No mówiłam Ci, tata
-Nie kłam
-Nie kłamie
-Kłamiesz malutka
-Dzwonił ktoś i coś bełkotał i tyle
-Nie można było tak od razu? -spytał choć dobrze wiedział, że to nie była cała prawda
Dalszą drogę jechali w ciszy. Z radia leciała tylko jakaś smutna piosenka. Grała i grała aż dojechali pod jej dom. Pomógł jej z walizką
-Dziękuje. Za wszystko
-Przyjemność po mojej stronie
-Już miał iść, gdy usłyszał głos mamy Sophi
-Sophio, jesteś z Bartoszem>
-Tak, mamo
-Chodźcie tu
Spojrzeli na siebie instynktownie i poszli do salonu. Sophia bała się, ze coś się stało
-Siądźcie proszę -pan Kazimierz wskazał na fotele
Usiedli
-A więc, skoro jesteście zaręczeni to pomyśleliśmy z tatą, ze pora na ślub
-Ale ja mam żałobę, my mamy
-Po kim?
-Po mojej siostrze a waszej córce! -krzyknęła
-Jesteś naszą jedyną córką. Już ustaliliśmy datę ślubu. Nie ma odwołania -rzekł surowym tonem jej ojciec
-Ale...
-Żadnych ale!
Sophia pobiegła do siebie, jednak Bartka zatrzymał pan Kazimierz
-Rozumiem ją, ale nic już nie zrobimy
-Wiem, jednak powinniście ją wcześniej spytać o zdanie
Poszedł do niej i wszedł przez otwarte drzwi
-Knock, knock
-Wiem, że to ty
Podszedł do niej i usiadł obok
-Rozumiem, że jesteś zdenerwowana, lecz może tak miało być? I ma to swoje plusy. Szybciej zostaniesz żoną takiego palanta jak ja -spojrzał na nią - i sprawisz, że będę najszczęśliwszy na świecie
-Mmm -przytuliła się do niego - ale co na to powiedziałaby Nici?
-Cieszyłaby się razem z tobą pewnie. Termin za trzy dni. Damy radę?
-Tak, ale teraz won -wskazała na drzwi
-Co?
-Zobaczymy się za trzy dni, inaczej będziemy mieli pecha
-Oh, jakoś wytrzymam, ale musisz mnie pocałować
Pocałowali się
-Do zobaczenia malutka
Gdy wyszedł zadzwoniła do niezawodnej Sarall i poszła porozmawiać z rodzicami jeszcze raz. 
*
Kiedy stała na tarasie pijąc kawę znowu tajemniczy ktoś zadzwonił. Odebrała. To był znowu ON
-Uważaj, bo czasami spadną Ci i tej rudej włoski z głowy i nawet ten dupek Cię nie uratuje
-Pożałujesz
Znowu ten sam śmiech..........
***********************************************************************************
Cześć jeszcze raz. Tak więc wyrobiłam się i 24 ujrzy dzisiaj światło dzienne. Został zatem jeden mroczny rozdział i Epilog. Coś tam się planuje, coś się pisze, ale to jeszcze tajemnica
Płakać się chce :( :( :(
*Oraz pod ostatnim rozdziałem zadałam pytanie dodam dla ułatwienia, że jestem siódma (o ile dobrze policzyłam) i nie mam okularów
Pozdrawiam
laur_cia

3 komentarze:

  1. dawno nie słyszałam "Little Things" :)
    Lubię ich w takich spokojnych rytmach :P
    *
    im bliżej końca, tym człowiek bardziej ciekawy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja koffam Little Things i to jest chyba jedna z piękniejszych piosenek
      MITAM też jest cudna
      *
      Może ciekawie ale ja jestem rozerwana

      Usuń
  2. Okej, ale nie za bardzo ogarniam do końca
    Jak byś mógł mi wytłumaczyć ( możesz napisać na emaila - laur_cia_blog@wp.pl)
    Byłabym wdzięczna
    Pozdrawiam
    /trzeci raz to pisze

    OdpowiedzUsuń