sobota, 21 listopada 2015

Rozdział 23

Z dedykacją dla  Yaśmina De

Kiedy taxi podjechała pod hotel było już ciemno. Sophia czuła się już lepiej, mimo to Bartosz uparł się, że ją zaniesie. Z nią na rękach poszedł w kierunku windy, jednak zatrzymała ich recepcjonistka. Najwidoczniej była zaniepokojona sytuacją
-Proszę pani, wszystko dobrze -zapytała cieniutkim głosem kobieta
-Tak, tylko źle się poczułam. A mój narzeczony uznał, ze mnie zaniesie
-Ale na pewno> Wezwać karetkę?
-Nie trzeba
-Dobrze
Bartek jadąc windą nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Ta recepcjonistka myślała, że on chce jej coś zrobić. Większej głupoty nie słyszał chyba od kilku tygodni. W końcu odeszli do pokoju. Włożył kartę do drzwi,które po chwili się otworzyły
-Puścisz mnie wreszcie?
-Tak -postawił ją na ziemię
Sam poszedł do łazienki. Gdy z niej wyszedł. ona już spała. Była taka słodka. No cóż, by jej nie budzić położył się na podłodze
-To będzie ciężka noc -powiedział cicho sam do siebie
** Dwa dni później**
Ostatnie dni były bardzo smutne. Sophia dużo płakała a wczoraj w ogóle nie wychyliła nosa za drzwi pokoju. Martwiło to go, jednak rozumiał ją a raczej starał się. Tego dnia dodatkowo miała przyjechać policja. Kiedy zapukali do drzwi, jeszcze siedziała w toalecie. Otworzył drzwi i wpuścił funkcjonariuszy do środku. Po niecałych pięciu minutach dołączyła do nich
-Chcieliśmy zadać pani kilka pytać -zaczął grubszy z policjantów - czy pani siostra miała wrogów?
-Raczej nie, wszyscy zawsze ją lubili -drugi policjant w tym czasie notował
-Czy Nicolette żaliła się na coś? Może ktoś ją nękał?
-Nie wie. Jednak, gdy zadzwoniła kilka dni temu brzmiała inaczej, jakby się bała. Kilka godzin później dowiedziałam się, że nie żyje -zaczęła płakać
-Możemy kontynuować?
Przytaknęła w odpowiedzi
-Podejrzewa pani kogoś?
-Nie, mam pustkę w głowie
-Dziękujemy. Jakby pani sobie cokolwiek przypomniała to zapraszamy na posterunek
Bartek odprowadził policjantów, gdyż do Sophii ktoś zadzwonił
-Kto to był? -spytał, gdy wrócił
-Właśnie nikt
-Nie kłam
-Głuchy telefon. Widocznie pomyłka
W tej chwili znowu zadzwonił telefon'
-Znowu ten sam numer -pokazała mu telefon
Bartek odebrał
Faktycznie nikt się nie odzywał
-Jakiś dowcipniś pewnie -oddał jej telefon -powinnaś gdzieś wyjść, dotlenić się -chwycił ją za rękę
Ledwo zdążyli wyjść i zaczęło padać
*Kilka dni później*
No nie możliwe, żeby tyle padało-denerwował się
-Nie przesadzaj -spojrzała nad niego znad książki, którą czytała - może to i dobrze. Bynajmniej nie muszę nigdzie wychodzić
Bartosz podszedł do niej z głupkowatym uśmieszkiem rodem z Jokera
-Co ty zamierasz? -przeraziła się
Wziął ją na ręce i zaczął chodzić po pokoju
-Zgłupiałeś?! Puść mnie!!
-Nie chciałaś chodzić będziesz noszona
-Wariat
-Tylko przy tobie
Kolejny raz zadzwonił telefon
-Znowu nikt
-Trzeba to zgłosić
Nim zdążyła się odezwać przerwało jej pukanie do drzwi. Poszedł z nią na rękach otworzyć
-A pan znowu ją nosi? -załamała ręce ta sama recepcjonistka, która widziała ich kilka dni temu
-Tak, nie chce jej się chodzić to będzie noszona
-Mhm. No dole jest do Państwa gość. Prosi o rozmowę
-Dobrze, zaraz zejdziemy
Zamknął drzwi i ją puścił. Zeszli na dół kompletnie nie wiedząc kogo się spodziewać. Wszystkie stoliki były puste oprócz jednego. Siedziała przy nim postać najwyraźniej w marynarce, piła kawę. Bartek chwycił ją za rękę. Przecież to mógł być zabójca Nicolette lub ten cały dowcipniś. Podeszli do stolika, a siedzący przy nim mężczyzna podniósł głowę
-Sophio, chciałem porozmawiać
-Pierro, nie spodziewałam się tutaj ciebie. Przecie..
-Wiem, chciałem przeprosić. Mógłbym porozmawiać z tobą sam na sam?
-Nie Bartek ma być ze mną -usiedli naprzeciwko
-Wczoraj jak przyszliście, strasznie przypominałaś mi moją Nicolette, której już nie ma. Jesteś taka do niej podobna. Dzieci też łatwo złapały z tobą kontakt. Było mi wtedy  źle i obwiniałem ciebie. Przepraszam
Sophi była trochę zmieszana tym wyznaniem
-Zacznijmy od tego, że przy kobiecie trzeba być kulturalnym i nie wolno się na nich wyżywać -pierwszy odezwał się Bartek
-Wiem i za to przepraszam
-A co na to twoje dzieci?
-Nie słyszały na szczęście
-Dobrze wybaczam Ci -w końcu odezwała się Sophia
-Dziękuje. Am, chciałem Ci jeszcze powiedzieć, że jutro jest jej pogrzeb. Policja pozwoliła pochować ją
-A morderca?
-Nie figuruje w ich bazie. Dziękuje za rozmowę, ale muszę wracać do Kai i Johna
-Oczywiście
Pożegnali się milej niż ostatnio
-Jezu nie mam nic odpowiedniego
-To trzeba iść na zakupy
-Sam se idź -gdy zobaczyła jego uśmiech dodała -ani mi się waż mnie nieść
-No dobra
Odprowadził ją po drzwi i ku jej zaskoczeniu poszedł gdzieś. Wrócił po jakiejś godzinie z czarnym pudełkiem
-Co tam masz?
-Jutro się dowiesz -pocałował ją
-Znowu ten ktoś dzwonił...
***********************************************************************************
Cześć. Jak wam mija sobota? Moja przepełniona nauką :'( . Akurat znalazłam moment by dodać rozdział, jednak wielmożny Aluś postanowił mi to uprzykrzyć. Możliwe, ze jeszcze dzisiaj pojawi się 24, ale to zobaczymy
I coraz większymi krokami zbliżamy się do końca :(
*Ciekawa również jestem, czy daliście radę mnie rozpoznać na filmiku w zakładce : 'Jeśli chcesz...'
Pozdrawiam
laur_cia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz