sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 22


Nie zważając na Bratka od razu pobiegła w tamtą stronę. Próbowała wypytać ludzi co się stało, jednak jedyne czego się dowiedziała to, że ktoś nie żyje. Spodziewała się najgorszego. Przeciskała się przez ludzi. Wtedy zobaczyła to czego najbardziej się bała.
-To nie może być prawda -padła na kolana koło swojej siostry
Przyłożyła jej zimną dłoń do swego policzka.
-Nicolette, nie!!
Chwilę później i Bartek zobaczył ten widoki kiedy zobaczył, że policjant próbuje wziąć Sophię od siostry podszedł
-Sophi, chodź
-Ona nie mogła umrzeć -przytuliła się do niego
Musiał ją stąd zabrać i to szybko
-To moja wina. To ja powinnam zginąć a nie ona
-To nie twoja wina. Chodźmy gdzieś
-Nie!! Ja nie mogę
Nie po dobroci, to siłą. W końcu to on mógł wykorzystać jej słowa. Przełożył ją sobie przez ramię i zaczął się oddalać od tamtego miejsca. Jak się spodziewał zaczęła bić go po plecach
-Puszczaj mnie debilu!
-Zapomnij, księżniczko
Nie zważając na nią coraz dalej oddalał się od budynku. Gdy już doszli odpowiednio daleko, postawił ją na ziemi
-Czemu tu zrobiłeś?! Nienawidzę Cię!
-Też Cię kocham. Może wejdziemy tam? -wskazał palcem na małą kawiarenkę -dobrze zrobi Ci ciastko
-Przytyję
-Dla mnie i tak jesteś śliczna
Chwycił ją za rękę i zaciągnął do kawiarni. Usiadła na jednym z pięknych starych krzeseł. Po chwili dosiadł się do niej z całkiem sporym kawałkiem ciasta
-Dla ciebie
Spojrzała na ciasto a potem na niego
-Dobre żarty
-Mówię serio. Jedz
-Mhm -wzięła do ust pierwszy kawałek- nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało
-Wiem, że jest Ci trudno. Sam mam brata, może głupawego ale mam
Spojrzała na niego krytycznym wzrokiem
-Nawet tak nie myśl. Muszę jechać do Pierra
-Kogo?
-Mąż Nici. Boże, w ogóle nie pomyślałam o nim ani o jej dzieciach. Biedne maleństwa. Są takie malutkie, chyba
-Nie wiesz ?
-Ostatni raz widziałam je kilka lat temu. Muszę zadzwonić do rodziców -akurat zadzwonił jej telefon - o wilku mowa
Odebrała telefon i ze łzami w oczach opowiedziała ojcu co się stało. Między słowami zjadała ciasto. Bartek miał rację, tego było jej trzeba. Gdy skończyła rozmawiać spojrzała na zegar
-Możemy już iść?
-Na pewno chcesz iść do niego?
-Muszę, mama by tego chciała
-Czemu?
-W dniu naszych 20 urodzin pokłócili się o Pierra i Nicolette się wyprowadziła. Tylko ja z nią miałam kontakt
-Przykro mi
Nie znał tej historii, no może nie całą. Teraz zrozumiał. Pojechali taksówką prosto pod dom Nico i jej męża. Przypominał nieco dom Sophi zanim został  wysadzony w powietrze. Był jednak mniejszy. Zadzwonili do drzwi i po chwili otworzył im owy mężczyzna
-To ty
-Mi też miło Cię widzieć
Bartek nie tak wyobrażał sobie Pierra. Mężczyzna był od niego niższy i mówił z śmiesznym francuskim akcentem
-A to mój narzeczony Bartek
-Nie potrzebnie tu przyjechałaś
-Ale...
-Tak wiem, policja tu była
-Nie wpuścisz nas? Chcę Ci pomóc.
Pierro odsunął się z przejścia i zamknął drzwi po ich wpuszczeniu. Zabrał ich do naprawdę ogromnego salonu
-Co na to dzieci? -zaczęła
-Nie wiedzą, są za małe
-Mogłabym je zobaczyć? Proszę
Mężczyzna jakby z niechęcią zawołał dzieci. Po chwili do pokoju wpadła blond włosa dziewczynka a po niej wszedł brąz włosy chłopczyk. Była niższa od brata
-To Kaia i John
A ty to ciocia? -zaczęła nieśmiało dziewczynka
-Tak, a to wuja -wskazała na Bartosza
Dziewczynka była zdecydowane bardziej gadatliwa od brata, który przypominał wytresowanego pieska. Według Sophii wdała się w mamę. I to było cudowne. Dawało poczucie, że mimo iż Nici już nie żyje, cząstka niej żyje w Kai. Sophi  ze smutku i wzruszenia popłakała się
-Ciociu, czemu płaczesz?
-Po prostu.. -nie chciała zasmucić dzieci- żałuje, że pierwszy raz was widzę
Mała dziewczynka podeszła do niej i ją przytuliła
-Ciociu nie płacz
Pierro odesłał po chwili pociechy do ich pokoju
-On jest taka podobna do Nicolette
-Myślę, że powinniście już iść
-Dobrze, jeżeli tak chcesz. Tylko mam prośbę
-No
-Powiedz mi, kiedy będzie miała pogrzeb, chcę być
Nastąpiło kilka minut ciszy
-Wiesz, Ciebie najmniej powinno to interesować. To ty powinnaś zginąć. To twoja wina. Jeszcze masz czelność tu przychodzić. Jesteś bezczelna. Lecz, jeżeli musisz wiedzieć to Vi powie,. lecz nie przychodź w ogóle.
Teraz w Bartku się zagotowało
-Licz się ze słowami, gnoju -dopiero teraz zabrał głos -bo możesz skończyć z obitą mordą
-Bartek przestał -wstała i podeszła do niego -chodźmy
-Objął ją w pasie. Zobaczył, że poczuła się gorzej. I faktycznie tak było. Pierro z okropnym wyrazem twarzy odprowadził ich. Otworzył drzwi i wypuścił Sophi i Bartosza
-Nienawidzę Cię
Te słowa sprawiły, ze nie wytrzymała. Bartek złapał ją, zemdlała. Jednak Pierra w ogóle to nie wzruszyło. Jakby chciał by i ona zmarła. Bartosz wziął ją to taksówki i podał nazwę hotelu. W tym czasie odzyskała przytomność.......
**********************************************************************************
Cześć. Niestety ktoś zginął jak mówiłam. Kto się okaże mordercą? Już niedługo. Kolejna smutna wiadomość zostały trzy rozdziały + epilog. Ryczeć mi się chce. Zżyłam się z Sophią i Bartoszem z pisaniem o nich. A w mojej głowie już zrodził się pomysł za który są osoby, które chcą mnie ukamienować. Czekam
Dowiecie się nie długo co takiego wymyśliłam .
Pozdrawiam
laur_cia 

1 komentarz: