*Rozdział nie jest ocenzurowany*
Sophia jeszcze trochę o tym myślała. Chyba za ostro mu odpisała. No, ale cóż, przynajmniej ma z nim spokój. Znowu zasnęła. Śniła jej się piękna łąka, motyle latały wokoło, wszystko było takie bajkowe i wtedy zadzwonił budzik. Sophia przetarła jeszcze senne oczy. Budzik wskazywał 6:30. 'Co jest? Przecież nie nastawiałam go -pomyślała i wtedy zobaczyła siedzącą w rogu Sarall
-Co ty tu robisz? -spytała siadając na łóżku
-Zabieram Cię na przejażdżkę -odparła z uśmiechem
-Nie mam roweru!
Sara wstała, podeszła do okna i je odsłoniła. Sophi podeszła do niej i zaniemówiła. Przed domem stały dwa rowery.
-Daj mi chwilkę -powiedziała i znikła w łazience
Chwilę później obie wsiadały na rowery. Pojechały w kierunku strumyka, gdzie jako nastolatki często chodziły po lekcjach. Jechały przez piękny las, otaczała ich natura. Wielkie drzewa osłaniały przed wschodzącym słońcem. Ptaki śpiewały woje melodie a gdzieniegdzie skakały króliczki. Sophia czuła się jak w swoim śnie. Nawet się nie obejrzały a minęło prawie pół godziny. W końcu zsiadły z rowerów
-Dziękuje -powiedziała Sophi z uśmiechem- tego było mi trzeba
-Oh, kochana, znam Cię bardzo dobrze -rzuciła jej butelkę wody
Odkręciła ją i wypiła spory łyk. Dopiero teraz spojrzała na zegarek
-O f#ck.
-Co się stało>
-Zaraz spóźnię się na spotkanie z Bartkiem
-Oj, jak kocha poczeka. Chwila nic nie zmieni
-Rób jak chcesz, ja jadę -rzuciła i ruszyła w drogę powrotną
-Ej -Sara krzyknęła i ruszyła za nią, starając się ją dogonić
*W tym samym czasie*
Bartek podjechał pod dom rodziców Sophii minutę przed czasem. Wiedział, że Sophia jest cholernie punktualna i nienawidzi spóźnialskich. Spojrzał jeszcze raz na zegarek, była równo 7:20 a jej jeszcze nie było! To do niej kompletnie nie podobne. Postanowił, że poczeka jeszcze chwilę. Zgasił silnik i wysiadł. Oparł się o auto. Kolejny raz spojrzał na godzinę. Było już trzy po. Poszedł pod drzwi i zadzwonił. Otworzyła mu pani Joasia.
-Panienki nie ma
Zatkało go. Czy ona znowu z nim pogrywa?! O co jej teraz chodzi
-Jak to? -tylko tyle mógł z siebie wydusić
-Rano panienka pojechała z Sarall na przejażdżkę
Trochę mu ulżył, jednak nadal pozostawała obawa. Przecież kiedy ostatnio widział ją na rowerze> Rok, dwa... prawie pięć lat temu
-Dobrze dziękuje. Poczekam ty
Oparł się o murek i rozmyślał. Ta noc właśnie mu na nich minęła. Myślał o Sophii , ich przyszłości, ślubie. Chciał by była szczęśliwa. Znowu sprawdził godzinę. Już 7:31! I wtedy zobaczył Sophi, była uśmiechnięta jak nigdy.
-Przepraszam za spóźnienie -oparła rower o dom i poszła w kierunku drzwi -zaraz będę gotowa -i i znikła w środku
Chwilę później była już gotowa
-Dziękuje Saro -przytuliła przyjaciółkę -idziemy?
-Tak -Bartka zatkało -wyglądasz ... tak pięknie
Posłała mu słodki uśmiech. Otworzył jej drzwi do auta
-Nieźle go sobie wytresowała - cicho jakby do siebie powiedziała Sarall
-Słyszałem
Jechał szybko, żeby nie spóźniła się do pracy
-Do zobaczenie, będę po 16 -pocałował ją
-Dobrze
**
Praca mijała Sophii spokojnie. Wt\yjaśniła sobie wszystko z Krzyśkiem, z jej strony wszystko. Siedziała z nosem w stercie papierów gdy usłyszała dzwonek telefonu. Odebrała nie patrząc kto dzwoni
-Sophia Granna, tak słucham
-Uff, Sophi. Wszystko dobrze
-Tak, Nici.Czemu pytasz?
-Ni.. muszę kończyć pa
-Ale...
'Połączenie przerwane' usłyszała w słuchawce
Sophia przez resztę czasu nie mogła się skupić. Próbowała jeszcze kilka razy dodzwonić się d siostry, ale ta nie odbierała. Sophi była bardzo zmartwiona, ale musiała wytrwać do końca. Gdy tylko wybiła 16 wyszła z biura rzucając -Do zobaczenie' Wiktorii. Stała chwilkę i czekała na Bartka. W końcu usiadła na krawężniku i poczuła dziwne ukłucie w sercu. Wtedy podjechał Bartek i od razu wyszedł z auta
-Co się stało?
-Coś z Nicolette. Odebrałam bardzo dziwny telefon od niej. Boję się o nią,. Muszę tam lecieć
Bartek objął ją ramieniem'
-Malutka, na pewno wszystko jest dobrze
-A, jeżeli nie Muszę.... -zakrył jej usta swoimi
-Dobrze polecimy -wyszeptał w końcu
Przytuliła się do niego. Pomógł jej wstać i pojechali do nie. W czasie gdy ona się pakowała on rezerwował lot do Anglii
-Jestem gotowa -oznajmiła stojąc z walizką
-Dobra, pojedziemy tylko jeszcze do mnie i wybierzemy się na lotnisko
Bez słowa wyszli z domu. Zostawiła tylko list do rodziców na sekretarzyku. Oznajmiła w nim, ze na kilka dni leci do siostry w odwiedziny. Po kilkunastu minutach byli pod jego domem. Poszedł szybko się spakował i poprosić sąsiadkę o zajęcie się psem. Ona w tym czasie znowu próbowała się skontaktować z Nicolette. Bez rezultatu. Postanowiła napisać do niej SMS'a: 'Co się z tobą dzieje?? Z kilka godzin będę u ciebie. Martwię się'
-Nadal nie odbiera
Pokiwała przecząco głową. Znowu bezsłownie jechali. Kiedy zajechali pod lotnisko mieli jeszcze zapas kilku minut czasu. Jako jedni z pierwszych zajęli miejsce w samolocie. Sophia oparła głowę o zagłówek i spojrzała w obraz na małym okienkiem. Oglądał wszystko co się za nim działo. Ledwo do niej dotarły słowa czarnowłosej stewardessy, która prosiła o zapięcie pasów i wyłączenie telefonów. Myślami Sophi była przy siostrze. Znowu poczuła ukłucie w sercu. Już drugi raz w jednym dniu. Teraz była już pewna w 100%, że coś jest nie tak. Zawsze czuły co jest u drugiej z Nici, może temu iż były bliźniaczkami
-Nie zamartwiaj się tak -Bartek ją objął -na pewno wszystko jest dobrze
-Byle byś miał rację
Sophia przez cały lot wpatrywała się w obraz za oknem. Nie interesowało ją nic innego. Tylko Nicolette. Ona nie mogła umrzeć, przecież miała dla kogo żyć. Przytuliła się bardziej do Bartka. Nie długo mieli lądować, a ona już miała duszę na ramieniu.
-Spokojnie
To ją jednak w ogóle nie uspokoiło. Żeby zająć czymś myśli wyjęła zeszyt i zaczęła coś pisać. Sama nawet nie wiedziała co. Słowa same przychodziły jej do głowy. Pisała i czas szybciej minął
-Zaraz lądujemy -Bartek ją szturchnął
-Mhm
*
W końcu samolot wylądował. Było to dla niej jak zbawienie.
-Ty zamelduj nas w hotelu a ja sprawdzę adresy
-Tak jest -zasalutował i poszedł do hotelu który wyznaczyła
Ona w tym czasie odnalazła, gdzie muszą iść by trafić do magazynu, gdzie Nici pracuje. Niespodziewanie poczuła, że ktoś ją obserwuje, obejrzała się wkoło. Nikogo podejrzanego nie zauważyła. Dostrzegła tylko wracającego Bartosza. Wezwała taksówkę i po jakiś 15 minutach byli na miejscu. Budynek różnił się od jej miejsca pracy. Był tłok, dużo przezroczystych ścian. Od razu dostrzegła żółtą taśmę policyjną........
*********************************************************************************
Cześć! Kolejny rozdział i coraz bliżej do końca. Czy Nicolette umrze? Kto okaże się ...? Wszystko nie długo! U was też ten tydzień był strasznie zakręcony? Mój przypominał karuzelę w wesołym miasteczku. A jeszcze w poniedziałeczek teścik z EDB . Nie długo również pojawi się zakładka : Jeśli chcesz.
Co w niej będzie? Dowiecie się nie długo!
Pozdrawiam
laur_cia
przykre :(
OdpowiedzUsuńNic jeszcze nie jest pewne
UsuńPozdrawiam ;)