wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 11



*Rozdział nie jest ocenzurowany! Może zawierać brzydkie słowa i przekleństwa!*

Pies od razu wskoczył do auta i podszedł do Sophi. Machał ogonem na znak tego, że jest szczęśliwy. Polizał jej  dłoń, ona nieco bojąc się, że ją ugryzie pogłaskała go.
-Polubił Cię.
-Ja go też .
Weszli do chaty, a czworonóg nie odstępował ich na krok. Wszystko w niej było jak za dawnych lat, kiedy to miejsce tętniło życiem. Kiedy rodzina Bartka przyjeżdżała tu na każde święta, teraz wszyscy zapomnieli o tym domku.  Wszystko tu zamarło kiedy pani Bianca; babcia Bartka umarła. Trochę się tu zakurzyło, w końcu minęło kilkanaście lat. Warunki nie były tu najgorsze, wystarczyło tylko trochę posprzątać. Sophia zamierzała to zrobić, w czasie gdy Bartek pojechał do najbliższego sklepu, po zakupy. Akurat ścierała kurze z kominka, gdy wrócił do domu. Rzucił torby na ziemię, kiedy tylko ją zobaczył. Doskoczył do niej i pchnął na ścianę. Sophia jeszcze nigdy go nie widziała w takim stanie. Był strasznie agresywny, a jego oczach był gniew i ... miłość

To jednak nie tłumaczyło jego zachowania!
-Co ty do cholery robisz? -wycedził przez zęby
-Ja tylko chciałam troszkę posprzątać. -powiedziała nie patrząc mu w oczy, a po jej policzku spłynęła łza.
-Przepraszam
Sophia strasznie się bała. Jeszcze nigdy przedtem taki nie był. Nie był nigdy agresywny wobec niej. Zawsze był troskliwy, spokojny. Poczekała aż odsunie się kawałek od niej i ruszyła biegiem w stronę drzwi. Nie wiedzieć czemu chciała uciec z tego domu. Chciała z niego wyjść. Być dalej od Bartka, przynajmniej do czasu aż nieco ochłonie. Bała się. Cholernie się bała. Była już bardzo blisko, trzymała za klamkę, gdy poczuła szarpnięcie za rękę. Wiedziała, że to Bartosz. Jej strach był nieco mniejszy, ale nie wiedziała co może się po nim teraz spodziewać. Pociągnął ją do siebie, wpadła prosto w jego silne ramiona. Mimo, że czuła się przy nim bezpiecznie nie chciała teraz być przy nim.
-Boisz się mnie? -zapytał łagodniejszym tonem
-A jak myślisz?! -próbowała się wyrwać, ale nie miała szansy - ała. Puść mnie!
Zaśmiał się, strach w niej, który jeszcze chwilę temu był łagodny, znów przybrał na sile. Pomału ją puścił, lecz trzymał drzwi.
-Nie musisz się bać. -oparł swoje czoło o jej - nie powinnaś się przemęczać.
-Zaatakowałeś mnie, bałam się.
Bartek uniósł brwi. Znów zaśmiał się po czym porwał ją w ramiona i zaczął całować. Niósł  ją w kierunku salonu i położył na sofie. Podniósł ścierkę i robił to co ona zanim się trochę pokłócili.
-Głupku!
-No co? -odwrócił się do niej - Nie ładnie sprzątam?
-To ty sprzątaj, a ja pójdę rozpakować zakupy.
Bartosz całkowicie zapomniał o zakupach. Było mu strasznie głupio o przykro. Nie chciał, by Sophi się go bała, ale nie chciał też by znalazła niespodziankę dla niej. A jeszcze od ostatnich zdarzeń minęło kilka dni, ona powinna odpoczywać a nie latać ze ścierką po domu.
**
Sophia kroiła pomidory do sałatki, gdy poczuła czyjeś ręce na swojej talii. Wiedziała kto to.
-Taki głodny jesteś? -spytała nie przerywając
-Chyba Cię zjem -chwycił ją i posadził na kuchennym blacie
-Waria.... -nie zdąrzyła dokończyć, bo zakrył jej usta swoimi
-Coś mówiłaś?
-Tak -teraz to ona go pocałowała.
Siedzieli w kuchni i się całowali. Sophia zapomniała o poprzednim zachowaniu Bartka, cieszyła się tą chwilą. Kochała go. Dziwiło ją jednak jego zachowanie, w jednej chwili być wściekły i agresywny, w drugiej kochany i czuły. Mimo, że znała go długo to nie widziała go jeszcze takiego, nie mogła rozgryźć. Miał tyle twarzy. Był dla niej zagadką.
-Może pójdziemy na spacer? -spytał, gdy wreszcie odsunął swoje usta od jej
-Z chęcią -Sophia potarła górną wargę o dolną by przypomnieć sobie smak tego wspaniałego i namiętnego pocałunku
Wyszli przez tylne drzwi, trzymając się za ręce. Guard szedł przed nimi radośnie machając ogonem. Szli już godzinę i doszli do pięknej polany i strumyka. Usiedli na niej, zbierali białe kwiatki, po czym Sophi uplotła z nich wianek. Pasował do niej. Nagle stała i pobiegła do strumyka. Wyglądała pięknie, jak grecka bogini. W cienkiej białej sukni, z wiankiem na głowie. Jej długie złociste włosy lśniły w blasku słońca.
-Jesteś szalona -powiedział i podszedł do niej, przewrócili się i oboje byli mokrzy.
-Wariat
Zaczęli się całować bardzo namiętnie. Byli mokrzy lecz to im nie przeszkadzało....
*******************************************************************************
Cześć! Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba. Jesteście ciekawi jaką niespodziankę ma dla Sophii Bartek? Czekajcie na następny rozdział. Będzie w nim się dużo działo....... pozdrawiam Laura :)

1 komentarz: