czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 10


Gdy Sophia ocknęła się nie do końca rozumiała co się działo. Pamiętała głos, męski głos... ale kto to był... to był Bartek! Przypomniała sobie, że przed tym jak zemdlała trzymał ją w swoich ramionach. Teraz była słaba, nie miała siły wstać lub choćby oprzeć się na łokciach. Rozejrzała się po pokoju, oprócz niej nie było w nim żywej duszy. Słyszała jakieś głosy, ktoś był za drzwiami, a raczej jakieś dwie osoby. Rozpoznała jeden, to był Bartka, a drugi... to na pewno była jakaś dziewczyna. Nie miała nawet siły by rozmyślać kim ona może być. Po chwili do pokoju wszedł Bartek.
-Nareszcie się obudziłaś -chwycił ją za rękę- tak bardzo się o ciebie bałem.
Sophia nic nie odpowiedziała.
-Nie bój się. Jesteś bezpieczna. -pocałował ją w czoło
-To było straszne.... -jej głos zadrżał - przepraszam
-Ależ kochanie, nie masz za co. Powiesz mi co jak to się stało?
-Wyszłam z mieszkania. Na klatce spotkałam wysoką brunetkę z zielonymi oczami. Poprosiła o pomoc, zgodziłam się. Pomyślałam, że to twoja sąsiadka. Po chwili dostałam w głowę. Obudziłam się w jakimś starym budynku. Kazali mi powtórzyć po nich do kamery. Po kilku godzinach usłyszałam strzał. Zabili tą kobietę -powiedziała szlochając
Bartosz od razu pomyślał o Suzannie. Mimo, iż to też dzięki niej porwali Sophi współczuł jej. Nie zasługiwała na taką śmierć. Przysunął się do Sophi i objął. Dopiero wtedy poczuła, że jest w samej bieliźnie. Instynktownie odsunęła się od niego.
-Kim była ta kobieta?
-Hm... -zamyślił się -jeśli chodzi Ci o tą brunetkę to najprawdopodobniej była Suzanna, właścicielka tego budynku.A jeżeli słyszałaś jak z kimś pod drzwiami rozmawiam to ta kobieta to moja bratowa, Julianna. Ona Cię przebrała.
Czy on nazywał za przebranie rozebranie jej do półnaga?! Sophia nie miała siły by się na niego denerwować.Gdy znów ją przytulił już go nie odpychała. Przez te dwa dni strasznie się bała, nie tyle o siebie, ale o Bartka. Nie wiedziała co te zbiry jeszcze planują zrobić. Przecież to prawdopodobnie oni zabili Karola i wysadzili jej dom w powietrze. Sophia już chciała coś powiedzieć, ale Bartek ją pocałował.
-Ćśśś, nie mów już nic. Wiem. Prześpij się, odpocznij kochanie.
Miała tyle pytań, ale uznała, że mogą poczekać. Bartek siedział przy niej cały czas. Gdy już mocno spała, włączył kamerę zainstalowaną w pokoju i wyszedł. W ten sposób mógł cały czas ją obserwować i coś załatwić. Przecież już nie byli tu bezpieczni. Te bandziory już wiedzieli gdzie ona przebywa i mogli chcieć kontynuować swoje 'dzieło'. Na szczęście było jeszcze jedno miejsce gdzie mógł ją ukryć. Nikt praktycznie nie wiedział gdzie to jest, nawet Sophia.
***
Bartek siedział znów koło Sophi, kiedy się obudziła. Zdziwił ją widok dwóch spakowanych walizek.
-Musimy stąd wyjechać, nie jesteś już bezpieczna tu. To jest właśnie Julianna -wskazał na stojącą w rogu kobietę, którą Sophia dopiero w tamtej chwili zobaczyła - Pomoże Ci i chwilę z tobą zostanie. -Bartosz pochylił się nad Sophią i ją pocałował - zaraz wracam
Gdy za Bartkiem zamknęły się drzwi Julia podeszła do Sophi. Pomogła jej się ubrać. Sophia patrzyła cały czas podejrzanie na nią. Nie wiedziała, że brat Bartosza; Szymon jest żonaty. Julia była ładną kobietą o kruczoczarnych włosach średniej długości, miała brązowe oczy i niezłą figurę.
-Nie musisz się mnie bać -powiedziała Julia ciepłym, tonem głosu
-Nie boję, po prostu jestem nieufna.
Kiedy Bartek wszedł do pokoju, Sophia stała ubrana w jasne jeansy, czarną koszulę i trampki, poprawiała kok. Zaniemówił. Była prosto ubrana, a jednak wyglądała zjawiskowo.
-Musimy iść -tylko to udało mu się powiedzieć i rzucił kluczę Julii
Chwycił Sophię za rękę i poszli do auta.
***
Jechali już kilka godzin, Sophia zasnęła na tylnym siedzeniu auta. Bartek co chwilę patrzył na nią przez lusterko. Akurat dojeżdżali do celi, gdy się obudziła
-Jesteśmy już -powiedziała sennym głosem, przecierając oczy, podniosła głowę i uderzyła się w dach - auć
-Uważaj kochanie. Nie, jeszcze kawałek
-Gdzie mnie zabierasz tak a pro po ?
-Niespodzianka
-Powiedz
-Do chaty mojej babki
Sophia się uśmiechnęła. Kilka minut później byli na miejscu. Chata nie była duża, ale miała swój urok. Przed domem chodził owczarek niemiecki. Gdy tylko Bartek otworzył drzwi auta, od razu do niego podbiegł. Piesek strasznie się cieszył na widok Bartosza
-To jest Guard.....
**********************************************************************************
Cześć! Już 10 rozdział, a może dopiero. Powiem tyle, że będzie się działo. Okaże się, że Bartek ma .... drugą twarz, nie znaną dotąd Sophi. Będą chwilę wzruszenia jak i  strachu. No więcej nie zdradzę. Zapraszam do czytania. Pozdrawiam Laura :)

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 9


                                                             Z dedykacją dla : Yaśmina De
*Rozdział jest nie ocenzurowany! Zawiera brzydkie słowa i przekleństwa!*
Bartka obudził dzwonek do drzwi. Szybko wstał i poszedł otworzyć. Chciał by to była Sophia. Chciał ją chwycić w ramiona i nigdy nie puścić. Przed drzwiami jednak nie było Sophi. Była Suzanna, właścicielka budynku
-Dzień dobry panie Bartoszu. Znalazłam tą kopertę przed pierwszą bramą, jest zaadresowana do pana.
Bartek podziękował, pożegnał Suzanne i poszedł do salonu. Drżącymi rękoma otworzył kopertę. W środku była płyta DVD i pergaminowa kartka. Na kartce było " 'Mamy twoją dupę. Na razie jest cała. Dowód?! Płyta i na dole jest trochę jej włosów. Na razie włosów. Chcemy pieniędzy. Ile ta mała kurwa może ważyć? 60 kilo? Po 5 tysięcy za kilo. To będzie 300 tysięcy.Zadzwonię w południe/ Radzę odebrać, jeżeli chcesz by szmata przeżyła' Na samym dole naprawdę były jej włosy. Kilka pasemek złocistych włosów Sophi. Zagotowała się w nim krew. Jakim prawem ją skrzywdzili?! Nie chciał oglądać płyty, ale musiał. Włączył ją. Na nagraniu była Sophia, zapłakana. Siedziała w jakimś starym pomieszczeniu. Płakała, błagała o pomoc.Gdy wymówiła jego imię podszedł do monitora. Płakał 'Obiecuję uwolnię Cię' powiedział.
***
Równo w południe zadzwonił telefon. Bartek był przygotowany, wystarczy 30 sekund i ich namierzy.
-Bartosz Berts z tej strony -odezwał się pierwszy
-Wiem kim jesteś, dupku! Koperta dotarła?
-Tak
-Zrozumiałeś?
-Tak
-Pamiętaj, żadnych psów, bo ta twoja dziwka skończy jak Suzanna.
W pierwszej chwili nie dotarło to do Bartka. Nie wierzył w to co słyszy
-Suzanna nie żyje?
-Masz problem ze słuchem? Załatwiłem ją po wykonaniu roboty
-Gdzie mam zostawić pieniądze? -Bartek grał na czas, brakowało kilku sekund by ich namierzyć
-Wiesz co?! Polubiłem Cię, umiesz wykonywać polecenia. W starym szpitalu, dziś o północy na drugim piętrze. Tylko bez numerów
-Tym na Roswela -brakowało jednej sekundy
-Tak. Zostawisz kasę, dostaniesz wiadomość gdzie jest laska.
Porywacz się rozłączył, bez problemu Bartkowi udało się go namierzyć. Od razu skontaktował się z panem Kazimierzem. Razem obmyślili plan działania, nic nie mogło pójść źle. Chodziło przecież o życie Sophi!
***
Bartek był we wskazanym miejscu dziesięć minut przed czasem. Stał i czekał. Położył walizkę z pieniędzmi i czekał. Dostał pierwszego sms'a : 'Idź na schody. Widzimy Cię'
Bartosz wykonał polecenie. Kilka minut później dostał drugiego 'Trzecie piętro' Bartosz od razu tam poszedł. Razem z nim było sześciu mężczyzn, najlepsi ochroniarze. Gdy weszli na trzecie piętro, rozdzielili się. Poszli przeszukiwać pomieszczenia na tym piętrze. Bartek poszedł do tego ostatniego, dawnej sali chorych. Gdzieś w rogu ujrzał Sophi, była wpół przytomna. Podbiegł do niej, chwycił w ramiona. Była bardzo słaba. Bartek podał przez radio 'Znalazłem ją! Potrzebna karetka'
Sophia musiała wtedy zrozumieć, że osobą trzymającą ją jest Bartosz. Zdążyła tylko wyszeptać 'Bartek' i zamknęła oczy, zemdlała..........
**************************************************************************
Cześć! Przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału. Teraz będą się pojawiały regularnie. Mam nadzieję, że się podoba. Cieszę się, że coraz więcej czyta mojego bloga ^^ Nawet nie wiecie jaką mi tym sprawiacie radość. Powiem w tajemnicy, że w najbliższych rozdziałach poznamy inną twarz Bartka, która okaże się .... Do zobaczenia! Miłego czytania! Pozdrawiam
Laura

środa, 22 lipca 2015

Ważna wiadomość

Przepraszam, ale przez kilka dni nie będzie nowego rozdziału. Jest to związane z przyczyn osobistych. Obiecuję, że nowe rozdziały się niedługo pojawią. Jakoś wam to wynagrodze. Jeszcze raz przepraszam :'(
Laura

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 8

*Rozdział nie jest ocenzurowany*
Nie wiedziała ile już tak siedzą, w jego towarzystwie czas szybciej płynął. W jego objęciach wszystko było inne, magiczne. Zapomniała już o nie bezpieczeństwie im grożącym. Myślała tylko o nim, czy zawsze go kochała? Zapomniała o bólu i troskach. Siedzieli już tak dobre kilka godzin, zasnęli tuląc się do siebie.
*****
Bartka obudziło słońce świecące mu prosto w oczy. Przeciągnął się i zaczął ręką szukać na łóżku Sophi. Nie było jej, już drugi raz. Wstał, szukał ją po całym mieszkaniu.... Nigdzie jej NIE BYŁO! 'Gdzie on do jasnej cholery jest?'Jeszcze raz sprawdził mieszkanie. Wziął telefon, wybrał jej numer. Po chwili usłyszał dzwonek jej telefonu. Zostawiła go w domu. Poszedł się szybko ubrać, pierwszy raz w życiu nie miał ochoty go ubrać, ale przecież musiał. Bądź co bądź był w pracy. Pojechał w wszystkie miejsca gdzie mogła być. Nigdzie jej nie było. 'Jakim cudem zniknęła?!' Bartosz był załamany, jeszcze wczoraj wieczorem z nim siedziała, rozmawiali, a teraz ? Im dłużej jej nie było tym bardziej się bał. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę jak bardzo mu na niej zależy. Ile dla niego znaczy! Pojechał jeszcze do banku jej ojca. Pan Kazimierz od razu go przyjął, gdy dowiedział się, że chodzi o Sophie.
-Dzień dobry panie Bartoszu. Nie ma z panem Sophi?
-Nie proszę pana. Nie wiem jak to panu powiedzieć....
-Słucham
-Sophia zniknęła. Wieczorem byliśmy razem a rano gdy się obudziłem nuż jej nie było. Szukałem jej wszędzie.
-O mój Boże -pan Kazimierz zasłabł i opadł na krzesło. Bartek od razu do niego podszedł, podał wodę z automatu stojącym w jego biurze. Otworzył okno, w pomieszczeniu było bardzo duszno- Moje dziecko, moje jedyne dziecko...
-Proszę pana zrobię wszystko by ją odnaleźć.
-Jakbyś czego kolwiek potrzebował, ludzi, broni, pieniędzy, mów. Dam ci wszystko tylko uratuj moją jedyną córkę. Bartosz nic nie powiedział tylko skinął głową. Po spotkaniu z ojcem Sophi pojechał prosto do domu. Łudził się, że może Sophia już w nim jest. Chciał w to wierzyć, chciał by tak było. Jednak jej tam nie było. Czuł jednocześnie strach i gniew. Wszystko z bezsilności. Nic nie mógł zrobić. Z tego gniewu kopnął komodę i zbił stary wazon. Cały czas myślał o niej. Gdzie ona jest, co robi. Był wkurzony, że w tej chwili gdy on siedzi w domu sprawdzając jej telefon, ktoś może robić jej coś złego, co gorsza zabijać ją. Nic ciekawego nie znalazł w jej rzeczach, nic co mogło by się przydać. Poszedł do jej pokoju. Każdy najmniejszy fragment przypominał mu ją. Miał ochotę się upić, ale wtedy jeśli potrzebowała by jego  pomocy nie mógł by jej pomóc. Usiadł na łóżku. Jeszcze wczoraj na nim siedzieli, spali, dziś było puste. Rozpłakał się jak małe dziecko. Nawet nie wiedział kiedy zasnął.
***
W tym samym czasie:
Sophia obudziła się w jakimś dziwnym miejscu. Była związana. Po chwili podszedł do niej ktoś, był zamaskowany. Po jego posturze mogła się domyślić, że jest to mężczyzna.
-Obudziła się księżniczka -ochrypły głos tego kogoś roznosił się po pomieszczeniu. Mężczyzna włączył kamerę. Podszedł do niej odkleił taśmę z ust Sophi i przystawił jej broń do skroni- teraz masz być grzeczna.......

wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 7

Nagle Sophia się odsunęła. Zaskoczyło to Bartka.
-Coś nie tak? -spytał
Sophia odwróciła głowę, gdy poczuła na policzku łzy. Nie chciała by widział jak płacze.
-Nie chcę cię stracić. Nie chcę byś przeze mnie umarł. Nie chcę by spotkał cię los Karola.
Po części wiedział o co jej chodzi. Chwycił ją mocno i przyciągnął do siebie.
-Nie jestem Karol. Dam sobie radę
Spojrzała na niego. Bartosz nie mógł znieść widoku jej płaczącej. Wołał gdy się uśmiechała. Pocałował ją. Całował ją długo, aż brakowało jej tchu. Gdy wreszcie mogła nabrać powietrza poczuła inaczej. To wyznanie,  ten pocałunek sprawił, że poczuła się lepiej. Bartek poczekał, aż znów zacznie normalnie oddychać, po czym ponownie zakrył jej usta swoimi. Była dla niego jak narkotyk. Uzależniał go jej widok, uśmiech, cała ona. Przez tę dwa długie lata umierał z tęsknoty do niej. Prawdę powiedziawszy wrócił też ze względu na nią. Całowali się długo. Przerwał im dzwonek telefonu. Sophia odebrała, dzwonił jej tata. Dowiedział się z telewizji, że w jej domu wybuchła bomba. Bał się o nią. Skończyła rozmawiać i poczuła, że ktoś pociągnął ją do tyłu. Wiedziała, że to Bartek. Pocałował ją.
-Chcę byś mi powiedziała co się takiego stało z Karolem i kto to.
-Oh -Sophia usiadła na łóżku- Karol to był mój ochroniarz. Mój tata go zatrudnił rok po tym jak wyjechałeś. Po pogróżkach.....
-Ktoś ci groził? Czemu mi nie powiedziałaś?
-Nie chciałam cię martwić. Wracając do tematu. Karol wcześniej pracował u mojego taty, był dobry. Pewnego dnia miałam jechać do pracy, autem po naprawie, ale źle chodziła skrzynia biegów, według mnie. Karol wziął moje auto, dał mi swoje. Pojechał do mechanika. W tym aucie była bomba. Wybuchła gdy prowadził. Zginął zamiast mnie. Sprawcy nie złapano.
Bartkiem wstrząsnęło to, jednak nie bał się o siebie, lecz o Sophi. Jeszcze bardziej denerwowało go to, iż sprawca -morderca jest na wolności. Przecież on mógł chcieć teraz ją zabić. To on mógł stać za tymi atakami na nią. Sophia znowu zaczęła płakać, Bartosz mocno ją przytulił.
-To nie twoja wina
-To przeze mnie zginął.
-Nie prawda
Nie patrzyła mu w oczy. Za bardzo wstydziła się łez.
-Brakowało mi ciebie.
Po tych słowach jeszcze mocniej ją przytulił.  Dobrze wiedział, że wbrew pozorom jest w pracy. Nie powinien być w tak bliskich relacjach z pracodawczynią, ale nie mógł się oprzeć Sophi.....

niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 6

Gdy Bartek się rano obudził, Sophi nie było obok niego. Przeraził się. Przecież w nocy jeszcze była. Szybko wstał i poszedł do jej pokoju. Tam też jej nie było. Poszedł na dół. Siedziała jak wczoraj w nocy, na parapecie, wpatrzona w widoki za oknem. Uśmiechnęła się do niego.
-Bałem się o ciebie. -powiedział
-Niepotrzebnie, wstałam pierwsza i nie chciałam Cię obudzić. Musimy podjechać do mnie po laptop.
-Zjemy śniadanie i możemy ruszać.
Zjedli szybko śniadanie i znów na chwilę się rozeszli. Bartek był pierwszy na dole. Gdy Sophia schodziła na dół nie mógł przestać na nią patrzeć. Tak cudownie wyglądała w beżowym stroju.
-Nie musiałeś ubierać garnituru
-Musiałem, jestem w pracy
Poszli do garażu, wsiedli do BMW i ruszyli w kierunku jej domu. Całą drogę rozmawiali. Bartek zaparkował kilka metrów od jej domu. Szli w kierunku domu wszystkiemu się przyglądając. Wczorajszego dnia ktoś tu próbował ich zabić. Weszli do tylnymi drzwiami i od razu skierowali się do jej sypialni. Wszystko w domu było przywrócone do góry nogami. Ktoś najwyraźniej czegoś tu szukał. Sophia wzięła swojego laptopa i wtedy Bartek usłyszał tykanie.  Otworzył drzwi na nie dokończony taras.
-Musimy skoczyć.
Nie czekał na jej reakcję. Chwycił ją i skoczyli. Wiedział, że upadną na miękką trawę, ale i tak okrył ją swoim ciałem. Kilka sekund po tym jak skoczyli wybuchła bomba. W ułamek sekundy piękny dom zamienił się w zniszczony budynek. Wylądowali na miękkiej trawie. Z jej beżowego kombinezonu zostały strzępki, tak jak z jego garnituru.  Żyli, to było najważniejsze
-Nic ci nie jest?- spytał
-Nie, a tobie?
-O mnie się nie martw. Jest dobrze
Powoli wstali. Sophia podeszła do niego i go pocałowała. Tego się nie spodziewał. On oczywiście odwzajemnił pocałunek.  Stali tak chwilę. Po czym poszli do auta i odjechali spod resztki jej posesji.
****
Sophi pracowała w pokoju, gdy usłyszała pukanie. Po chwili do pokoju wszedł Bartosz z herbatą.
-Pomyślałem, że będziesz miała ochotę. Pracujesz już kilka godzin.
-Tak, dziękuję ci bardzo.
Usiadł koło niej na łóżku. Objął ją ramieniem i podał filiżankę. Sophia wypiła spory łyk. Bartłomiej spojrzał na ekran laptopa. Pisała Maila do taty.
-Całkiem dobrze sobie radzisz po ostatnich wydarzeniach.
-Tak?
-Oczywiście. Nie jedna dziewczyna na twoim miejscu piszczałaby ze strachu.
-Pochlebiasz mi.
Wziął od niej filiżankę. -To może poczekać-powiedział zamykając laptopa.
Zbliżył się do niej. Zaczęli się całować. Robili to coraz bardziej namiętnie. Sophia czuła jego ciepło, bicie serca. Zamknęli oczy, odpłynęli......
*************************************
Cześć, przepraszam, że dopiero dziś 6 rozdział. Wczoraj wyłączyli prąd i nie miałam jak dać. Miłego czytania ♡

piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 5


Bartek spojrzał na Sophi, mimo, że była blada była piękna. Podobała mu się, jest inna od wszystkich. Ku zdziwieniu Sophi, zjechał na pobocze i zatrzymał auto. Spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Pochylił się w jej stronę, zbliżył swoje usta do jej i pocałował ją. Zamknęła oczy, czuła się nieziemsko. Chciała by ta chwila trwała i trwała. Lecz on nagle przestał, odsunął się od niej. 'Co się stało?' pytała siebie. Dopiero po chwili Sophia otworzyła oczy
-Przepraszam -wyszeptał
Ruszyli dalej. Sophia patrzyła na drogę, nie umiała inaczej. Co jakiś czas pocierała górną wargę o dolną. Chciała przypomnieć sobie ten cudowny pocałunek. Jechali dobrze znaną jej drogą. Najpierw przez wiekowy las, później przez ruchliwe centrum. Myślała, że Bartek zawiezie ją do jej ojca, właściciela dużego banku. Zwątpiła, gdy skręcił w boczną uliczkę. Nie wiedziała gdzie jadą. Nie znała tej trasy.
-Gdzie jedziemy? -spytała go
-Mówiłem Ci, musisz być w bezpiecznym miejscu. Zabieram Cię do siebie.
-Ale.... -czy on chciał ją wywieść za granicę? myślała - ty....
-Mieszkałem za granicą? -zaczął, gdy przytaknęła głową, ciągnął dalej- tak, ale wróciłem tu. Mam mieszkanie, kupiłem po powrocie.
Trochę jej ułożyło, lecz wciąż miała obawy. Nie chciała by Bartka spotkał los Karola. Bartek był zbyt ważny, zbyt bliski jej. Nie mogła sobie wyobrazić, że go nie będzie. Że zostanie zabity z jej powodu. Po jej policzku spłynęła łza. Bartek zauważył tę łzę od razu. 'Czemu płacze?' przeszło mu przez myśl. Sophia szybko ją starła, nie chciała by widział jak płacze. Dojechali do jakiegoś białego budynku. Według Sophi za nic nie przypominało to domu czy choćby bloku. Biały budynek nie miał okien ani drzwi. Był po prostu stojącym sześcianem . Tak na początku wydawało się Sophi. Objechali budynek i stanęli z tyłu. Bartek otworzył okno w aucie i pilotem otworzył bramę do parkingu podziemnego. Dwie płyty asfaltowe dosłownie rozsunęły się, ukazując wjazd. Bartek wjechał tam i płyty znów się zsunęły, zamykając wjazd. Sophi wydawało się, że śni. Bartosz zaparkował Mercedesa-Benz M w szklanym pomieszczeniu. Tak można było nazwać wszystkie garaże w tym miejscu. Wszystkie miały ściany ze szkła. Sophia domyśliła się, że ten garaż należy do Bartłomieja. Stało w nim jeszcze BMW x1. W innych garażach też stały drogie auta. Sophia się zamyśliła. Z tego rozmyślania wyrwał ją głos Bartka.
-Jesteśmy
Wyszedł z auta, obszedł je i pomógł jej wysiąść. Wziął jej walizkę. Skierowali się do zakamuflowanej windy. W budynku były tylko 4 mieszkania. Gdy wysiedli z windy, Bartek zaprowadził Sophi do swojego domu. Korytarz również był biały, wszystko tam było białe i ukryte. Gdy byli już w jego mieszkaniu Sophi poczuła się nieswojo. Była w nieznanym dla siebie miejscu. Wszystko tu było inne. Mieszkanie było duże, bardzo duże.  Bartosz oprowadził Sophi po mieszkaniu. Miała pokój obok jego. Ucieszyła się z tego powodu, tylko z nim czuła się bezpiecznie. Chciała by zawsze był obok. Bartek dał jej chwilę by się rozpakowała. Gdy stanął w drzwiach jej serce szybciej zabiło. Zarumieniła się, podszedł do niej i przytulił. Tak bardzo za nim tęskniła.
-Muszę zadzwonić do taty- szepnęła
-Tam jest telefon - wskazał jej ręką
Zadzwoniła do taty. Opowiedziała mu wszystko. Po skończonej rozmowie poszła do Bartka. Obejrzeli razem film i rozeszli się do pokoi. Sophia próbowała zasnąć, ale tylko wierciła się na łóżku. Tak jak Bartek. W końcu zeszła na dół i usiadła na parapecie. Patrzyła na widoki za oknem. Usłyszała kroki, po chwili zobaczyła Bartosza. Był zdziwiony, że nie spała.
-Nie możesz spać?- spytał
-Tak. Boję się
-Nie musisz, jestem obok ciebie. Podszedł bliżej niej. Objął ją. Sophi było z nim dobrze. Tylko z Bartkiem tak się czuła. Miał w sobie.... coś co ją urzekło. Bartek też nie potrafił nienawidzić Sophi. Próbował zachować dystans, przecież był profesjonalistą, ale ona była.... cudowna
-Chodź -wziął ją za rękę i poszli do niego. Zasnęli przytuleni do siebie.....

czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział 4


'Czy to możliwe bym ją kochał?' myślał. Bartek był tak blisko Sophi a jednak daleko. Myślał co się z nią działo przez te dwa lata, czy miała kogoś. Sam przed sobą musiał przyznać; brakowało mu jej. Jej pięknego uśmiechu, błękitnych oczu, słodkiego głosu. Z rozmyślania wyrwał go huk... przeraził się. Szybko wstał, wyjął pistolet z kabury i poszedł do jej sypialni. Otworzył drzwi, zamarł... Zobaczył kilka dziur w ścianie i ostrzelane łóżko, na którym jeszcze chwilę temu może dwie spała Sophia. 'Gdzie ona teraz jest? Czy jest ranna?' pomyślał. W tej chwili zobaczył ją. A właściwie jej rękę wystającą spod kołdry leżącej na podłodze. Schował pistolet i do niej podbiegł. Odkrył kołdrę, nic jej nie było. 'Musiała spaść z łóżka zanim zaczęli strzelać i to ją uratowało' przeszło mu przez głowę
-Sophi, wstań -próbował ją obudzić, ale mocno spała- Sophi!
Otworzyła swoje błękitne oczy
-Co się stało?
-Musimy uciekać. Grozi Ci niebezpieczeństwo.
Te słowa wzbudziły w niej lęk. Spojrzała na dziury w ścianie i łóżku. Teraz jeszcze bardziej się bała.
-Chodź -pomógł jej wstać -musimy uciec.
Powoli wstali.
-Musisz spakować kilka potrzebnych ci rzeczy.
Wyciągnęła spod łóżka walizkę, szybko spakowała rzeczy.  Wziął od niej walizkę, pomału wyszli przez tylne drzwi domu, przecież mogli być obserwowani. Otworzył drzwi czarnego Mercedesa, gdy wsiadła do środka, włożył walizkę na tylne siedzenia. Wsiadł obok niej, jeszcze nigdy nie jechała obok niego w samochodzie. Kiedy już prawie wyjechali z posesji coś a raczej ktoś zaczął do nich strzelać.
-Schyl się! -krzyknął Bartek
Nie musiał jej dwa razy mówić, strasznie się bała. Przyspieszył. Wydawało im się, że już po wszystkim, padł ostatni pocisk. Zbił tylną szybę i wbił się w fotel Sophi.....
**************************************
Cześć. Przepraszam, że dopiero dziś kolejny rozdział, ale coś mi wypadło. Jutro kolejny rozdział, dzieje się a to jeszcze nie koniec. Mam nadzieję, że wam się podoba. Jeżeli macie do mnie jakieś rady, pomysły piszcie w komentarzach. Miłego czytania Laura ♡♥♡

poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 2


Sophia po kilku minutach wstała i poszła do kuchni. Wyjęła z lodówki sok pomarańczowy i nalała do szklanki. Wtedy usłyszała pukanie do drzwi. Poszła otworzyć, to był Bartek.
-Dzień dobry. Pani jeszcze nie gotowa? Zostało nam 45 minut.
Od kiedy on się zrobił taki oficjalny? Pytała siebie w myślach.
-Prawie gotowa, Bartłomieju.
Pójdę jeszcze pod prysznic i jestem gotowa.
Skinął głową. Poszła prosto pod prysznic. Zakluczyła się w toalecie ale, nie zasunęła do końca drzwi kabiny, włączyła muzykę i odkręciła wodę. Pod chwili ciepłe krople wody spływały po jej ciele. Zaczynała lecieć akurat jej ulubiona piosenka, Sarsa 'Naucz mnie'. Śpiewała razem z nią. Gdy piosenka doszła do fragmentu '.... oddalasz się znów z każdym słowem.....' usłyszała przekręcanie zamka od toalety. Przeraziła się. Przecież teraz nie da rady zasunąć do końca drzwi od kabiny prysznicowej! Przeklinała siebie w duchu, że nie zamknęła drzwi do końca. Gdy usłyszała dźwięk naciskanej klamki, wpadł jej do głowy pomysł. Dziękowała Bogu, że nie ścięła swoich długich włosów. Teraz długie, złociste włosy posłużą jej jak płaszcz, który ją 'zakryje'. Gdy drzwi się uchyliły, ujrzała Bartka. Stał, widać było, że jest mu głupio.
-Sophi, powinniśmy już ruszać. Możemy nie zdąrzyć.-powiedział i wyszedł.
Ulżyło mi gdy usłyszałam jak zamyka drzwi. Lecz nagle, usłyszałam huk i dźwięk tłuczonego szkła......
**************************************
Cześć. Jak pisałam spięłam się i jest nowy rozdział historii. Zdecydowałam pisać w 3 osobie w 100% Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jutro kolejny rozdział ^^
Strasznie się cieszę, że tak dużo was odwiedza mojego bloga. Nie chce was zawieść. Dziękuję za odwiedziny na nim :) Jeśli macie do mnie jakieś pomysły, rady piszcie w komentarzach. Pozdrawiam Laura ♥

niedziela, 5 lipca 2015

Rozdział 1

Sophia siedziała w swoim biurze i pracowała. Była bardzo skupiona na niej. Nagle usłyszała pukanie do drzwi, nim zdąrzyła odpowiedzieć do ciemnego pokoju ktoś wszedł. Sophi mimo, że było ciemno rozpoznała sylwetkę tego kogoś. Czy to możliwe by to był Bartosz? Czuła, że ktoś się jej przygląda. Zapaliło się światło i wtedy zobaczyła go już bardzo wyraźnie. Nie zmienił się prawie wogóle.
-Widzi pani która jest godzina?- powoli zaczął dochodzić do niej jego ciepły głos-martwiłem się o panią. Biuro jest puste, tylko pani została.
- Już jest tak późno?- mówiąc to spojrzała na zegarek, wskazywał godzinę 23- ach tak. Przez pracę straciłam rachubę czasu.
Czy dobrze usłyszała? Martwił się o nią? Nie dowierzała.
-Powinniśmy wracać, pani powinna -jego głos już nie był taki ciepły
-Poczekaj - zaczęła
-Coś się stało? - spytał i zmarszczył brwi.
-Nie, ale uważam, że powinniśmy się napić za twój powrót do pracy.
Bartek nic nie opowiedział. Podeszła do barku za biurkiem, przekręciła kluczyk i wyjęła dwa kieliszki i butelkę dobrego, czerwonego wina. Próbowała otworzyć ją, wtedy on podszedł, wyjął butelkę z jej rąk i otworzył ją. Napełnił oba kieliszki, ale sobie wlał mniej.
-Cieszę się, że wróciłeś do pracy. Twoje zdrowie- powiedziałam
-I twoje Sophi
Wypili po kieliszku wina, nawet nie zauważyła kiedy przypadkiem a może nie dotknął jej ręki. Poczuła bardzo przyjemny dreszcz...
*****

Rano Sophia obudziła się z dużym bólem głowy. Ile wczoraj wypiła? Jak się tu znalazła? Pytała sama siebie. Leżała w swoim łóżku, w swoim apartamencie. Zaczęło się  jej robić niedobrze. Usiadła na łóżku i dostrzegłam na stoliku nocnym karteczkę. Czę jej  ułożyło, gdy po odkryciu kołdry zobaczyła, że jest ubrana w to co wczoraj. Ale..... co się wczoraj stało? Co robiła? Jak się tu znalazła?  Pomału zaczęła sobie przypominać, że piła wino w swoim biurze przed północą....  z Bartkiem. Swoim nowym-starym pracownikiem. Ale co było dalej?...
**************************************
Cześć, tak jak obiecywałam daje pierwszy rozdział historii Sophi Granna. Nam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie wracali na mojego bloga. Bardzo się staram. Jeżeli macie do mnie jakieś rady, opinie piszcie w komentarzach. Jutro może też dodam, postaram się.  blog jest dla was. Pozdrawiam :)

Wprowadzenie

Cześć, jestem Laura. Zajmuje się pisaniem opowiadań od małego o postanowiłam stworzyć bloga. Na razie powstał blog z historią Sophi Grande. Oto właśnie on. Będę tu zamieszczała właśnie jej historię. Jest to postać pół fikcyjna. Mam nadzieję, że ją polubicie. I oczywiście mojego bloga. Historia Sophi będzie długa. Zainspirował mnie inny blog no i poszło. Początek histori dodam jeszcze dziś i będę dodawała rozdziały systematycznie. Przepraszam za błędy, które mogą się trafić, ale pisze na telefonie. Całusy i do zobaczenia. Laura